czwartek, 5 grudnia 2013

rozdział 1

Wychodziłam właśnie ze szkoły, kiedy ktoś za mną krzyknął, odwróciłam się i zobaczyłam go. -O boże...- Jęknęłam- Znowu ty? To był nowy uczeń Justin, upierdliwy ale całkiem przystojny, chociaż nie w moim typie. -Tak ja - Odparł Justin - Pozwól że odprowadzę cię do domu. -Mhm... Ruszyłam napięcie w stronę mojego domu, szłam szybko aż zaczęły boleć mnie nogi, a on ciągle szedł w moim tempie. -Hmm no więc... Może oprowadziłabyś mnie po swoim mieście?-Zapytał. -Nie.-Odparłam i przyśpieszyłam kroku, byliśmy już całkiem blisko mojego domu, doszliśmy do domu mojego sąsiada, aby rodzice nie widzieli że jakiś chłopak mnie odprowadza. Staliśmy tak w krępującej ciszy. -No więc ja już pójdę do domu. -Nie! Znaczy poczekaj, hmm poszłabyś ze mną na imprezę, do kumpla w sąsiednim mieście? -Zastanowię się. Odparłam i ruszyłam szybkim krokiem w stronę furtki, odwróciłam się do Justina pomachałam mu i weszłam na podwórko. Westchnęłam przeciągle i ruszyłam ku drzwiom, miałam już rękę na klamce, kiedy drzwi otworzyły się z impetem, i na dwór wyskoczyły moje dwie siostry.-Widziałyśmy cię z tym chłooopakieem! -I pooowiemy to mamie! A ona napewno nie pozwoli ci wychodzić z domuuu! -Tylko się ważcie małe potwory.... - Warknęłam, zdjęłam buty i wbiegłam do swojego pokoju. Byłam zła. Te małe smarkule zawsze coś zobaczą, usłyszą, poczują itd. Popatrzałam na kalendarz który wisiał na szafie w moim pokoju, i zorientowałam się że to już piątek. Tak! Nareszcie koniec tych tortur w szkole. Sięgnęłam po telefon który leżał na biurku i wysłałam sms'a do Vivien. -Hej! Wpadnij dzisiaj do mnie, musze się komuś wygadać... -Jasne za pół godziny będe. Postanowiłam że ogarnę pokój, chociaż... Nie, jednak mi się nie chce. Włączyłam laptopa i zalogowałam się na tt. Nic nowego jak zawsze... Wyłączyłam go, i spojrzałam na zegarek. Uch zaraz pojawi się Vivien. Zbiegłam na dół, małe smarkule oglądały tv, a rodzice byli w pracy. -Jesteśmy głodne! Mama kazała ci się nami opiekować! -Krzyknęła do mnie Susan. -Zamówię pizze, ale nie mówcie nic rodzicom, zaraz wpadnie Vivien, zachowujcie się. -O tak pizza!!! -Zapiszczały. Wiedziałam że tak czy poźniej, powiedzą rodzicom że jadły pizze na obiad, którą zamówiłam, i dostanę pólgodzinny wykład na temat niezdrowego jedzenia. Wywróciłam oczami, i poszłam do łazienki. Z lustra patrzyła na mnie szara, przeciętna twarz. Umyłam ją, i zauważyłam że wyskoczył mi pryszcz. -No nie, pięknie...-Westchnęłam. Wszystko było nie tak. Usłyszałam dzwonek, wiedziałam że to Vivien, więc krzyknęłam aby się nie krępowała i weszła. Usłyszałam ściąganie butów, wyszłam z łazienki i przywitałam się z przyjaciółką. Zamówiłam pizze, i poszłyśmy do góry, usłyszałam mój telefon z wydzwaniającym Elvis'em Presley'em. Przyjaciółka zaczęła dusić się ze śmiechu, a ja posłałam jej groźny uśmiech. -Nie wiedziałam że słuchasz Presley'a! Powiedziała ze śmiechem. -Halo? -To jak idziesz ze mną na imprezę? To był Justin.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz